Zespół Legii Warszawa niewątpliwie w tym sezonie zmierza po tytuł mistrzowski i, co podkreślają wszyscy zawodnicy i trener, nie zamierza z tej ścieżki schodzić zbyt szybko. Ale jednocześnie Legia ma problem. Ostatnie mecze – słabe. Bramek – z wyjątkiem meczu ze Śląskiem – Legia strzela mało. Coś się w grze nie klei. Widać to było choćby w ostatnim meczu z Wisłą. Przeciwko Legii wybiegła drużyna, która rok temu zdobywała mistrzostwo i nie potrafiła wygrać z Legią grającą przez dobre 10 minut w dziewięciu. Ale Legia również gra… nijako. Nie gra tak, jak oczekiwaliby tego kibice.

Na jesieni jednemu ze swoich znajomych powiedziałem, że Skorża powinien posadzić Ljuboję na ławce chociaż na jeden mecz, by nie tyle się od niego uniezależnić, ale pokazać, że Serb jest elementem potrzebnym w tej drużynie, ale jednocześnie nie jest świętą krową. Dziś trener Skorża chyba zbiera owoce tego, że Danijela na ławce nie posadził. Ljuboja raz gra tak, jak grał z Podbeskidziem i Górnikiem, a raz jest bliski ponownie rozegrania meczu, jak we Wrocławiu ze Śląskiem, kiedy Legia wygrała 4:0. No ale czort z Ljuboją. Gra jak gra, czasem coś szarpnie, zagra nietypowo, na pewno wnosi do zespołu sporo doświadczenia, mimo, że w większości spotkań mu się nie chce i jest irytujący. Ostatnio nawet podpisał nowy kontrakt, a to już coś. Znaczy, że w klubie mu ufają, podobnie jak Skorży (który podpisał nowy kontrakt cichaczem, o czym informował wczoraj Przemysła Iwańczyk na sport.pl).

Z Ekstraklasą też musi być coś nie tak, podobnie jak z Legią. Przedsezonowi wielcy kandydaci do mistrzostwa nie istnieją. Wisła i Lech dołują, ich miejsce w czubie tabeli zajęły Korona Kielce i Ruch Chorzów, choć ten drugi trochę mniej, bo już od kilku sezonów „Niebiescy” prezentują dość dobrą formę, mimo przeciwności finansowych i tych losowych. Właśnie dzięki takim a nie innym wynikom trener Waldemar Fornalik zapracował w Chorzowie na przydomek „King”. A co jest nie tak z Ekstraklasą? Według mnie – wszystko w porządku, ale część kibiców zaczyna się zastanawiać, ot choćby nad faktem słabej formy Lecha i Wisły, albo tego, że ostatnio dość często punktuje tylko zespół Zagłębia Lubin, co – patrząc na korupcyjną przeszłość klubu – od razu wydaje się kibicom podejrzane.

Po mojemu wszystko jest w porządku. W końcu punkty zdobywa zespół, który potrafi udowodnić poprzez punkty to, że na boisku jest zespołem lepszym. Jeśli przyjeżdżają ogórki trzeba ich ograć. Jeśli przychodzi nam się zmierzyć z zespołem, który nas lekceważy – trzeba im dać nauczkę. I Zagłębie Lubin to robi, w dodatku zupełnie nieprzypadkowo. Niezła jak na możliwości kadra i niezły trener musiały kiedyś zaprocentować. Po kilku konkretnych wzmocnieniach, a nie kupowaniu szrotu metodą bazarową czyli „byle taniej i więcej”, Zagłębie powinno stanowić zagrożenie dla zespołów co najmniej ze środka tabeli.

A ja mam nadzieję, że z naszą Ekstraklasą jest wszystko w porządku, mimo krążących nad nią duchów przeszłości.